Układ trawienny – niedoceniana cytryna

Chyba każdy zna jej zapach. Swego czasu rarytas, teraz, w dobie globalizacji stała się powszechna. Dziwnym się wydaje, że ktoś może nie mieć jej w domu.

Tradycyjnie używana do herbaty (nie cierpię tego smaku), w kuchni, stała się również środkiem czyszczącym. Jej liczne zastosowania to: odkwaszanie organizmu (paradoksalnie mimo jej kwaśnego odczynu), wybielanie zębów, czyszczenie piekarników (niezwykle praktyczne), płyny do płukania  czy w ciastach, ciasteczkach, napojach, jako dodatek do mięs itd. Wyliczać można bardzo długo. W tych dziedzinach cytryna zdobyła niezwykłą popularność, która spowodowała, że zupełnie spowszedniała.

Jej olejek eteryczny to konkretnie esencja pozyskiwana przez tłoczenie.

Dziwi mnie fakt, że w terapiach jest zupełnie lekceważony a w wielu „poradnikach” kosmetyków naturalnych bagatelizuje się zupełnie jego toksyczność, bo taka istnieje.

Czary-mary

Od dawna staram się ja odczarować więc będzie bohaterką również dzisiejszego wpisu. Na początek zerknijmy na jej obraz w diagramie:

Podstawowym składnikiem esencji z cytryny są monoterpeny, głównie limonen i sięgają 65% składu. Pozostałe składniki są w zdecydowanej mniejszości jednak warto zwrócić uwagę na aldehydy terpenowe które, mimo iż w porównaniu z monoterpenami występują, wydawałoby się w nieznaczącej ilości pozwalają na umieszczenie tej esencji pośród olejków doskonale sprawdzających się w stanach zapalnych. Jak już wielokrotnie wspominałam, niekoniecznie składnik dominujący będzie tym, który ma największe znaczenie. Znaczenie ma cała budowa olejku eterycznego, niepowtarzalna a cytryna jest doskonałym tego przykładem.

Kiedy?

Jej działanie w problemach dysfunkcji układu pokarmowego jest ogromne, sprzyja odbudowie naturalnej flory bakteryjnej jelit. Interakcja pomiędzy aldehydami a limonenem ma wielkie znaczenie dla trawienia i wydalania.  Równie doskonale sprawdza się w kosmetyce, oddziaływaniu na stan psychiczny czy jako antyseptyk powietrza stosowany w dyfuzorach (szczególnie). Cytryna należy również do esencji stymulujących odporność, wykazuje działanie rozrzedzające krew stosowana w takich dysfunkcjach jak zakrzepowe zapalenie żył, kruchość naczyń włosowatych czy nadciśnienie. Kobietom w ciąży ulży w nudnościach tego okresu. W stosowaniu zewnętrznym możemy użyć jej w przypadkach łamliwych paznokci, brodawkach, dla zmatowienia skóry, oczyszczenia jej, jest doskonałym przeciwutleniaczem.

Esencja z cytryny przysłuży się tym, którzy odczuwają stany zmęczenia psychicznego i zaburzeń emocjonalnych. Poprawia sprawność umysłu i wspomaga uwolnienie się od dawnych traum. Dlatego znalazła swoje miejsce w synergii „Entuzjazm”.

Zwykła i bagatelizowana esencja z cytryny a takie możliwości!

Należy jednak pamiętać o fototoksyczności olejków z cytrusów. Szczególnie esencji z bergamotki, ale również z pomarańczy, mandarynki, grejpfruta i CYTRYNY (oraz olejku z arcydzięgla). Nie należy ich stosować, szczególnie w czystej postaci, na te części skóry które będą narażone na działanie promieni słonecznych w odstępie minimum 4/6 godzin po ich zastosowaniu. Choć dla ostrożności przyjęłabym zasadę 12 godzin. Na skutek kontaktu skóry po zastosowaniu tych esencji/olejków mogą pojawić się trwałe, czerwone przebarwienia, które mogą pozostać już na zawsze. Nie ma lekko 😊

Spójrzcie przychylnie na cytrynę – to cenna esencja

Patrząc na jej możliwości trudno powiedzieć, że jej specjalność to terapie układu pokarmowego, jednak gorąco polecam również w terapiach tego typu. Smak dwóch kropli z jedną łyżeczką miodu jest rewelacyjny. Konkuruje z olejkiem z imbiru 😊 Jeszcze nie wybrałam, który z nich przechyli szalę. U siebie zauważam, że układ pokarmowy działa rewelacyjnie i z zegarmistrzowską punktualnością 😊. Postanowiłam ją zastosować w czasie wychodzenia z dość drakońskiej diety oczyszczającej, by układowi pokarmowemu było lżej przejść przez ten okres. Ze względu na niesamowite walory smakowe, choć to teoretycznie po prostu cytryna, okres ten nieco mi się przedłużył, jeszcze nie wiem do kiedy 😊.  Mam świadomość, że nie może trwać zbyt długo, bo ostatecznie mogę pogorszyć sprawę. Tutaj też panuje zasada jak w zielarstwie – co za dużo/długo to niezdrowo.

Tymczasem życzę Wam szczególnie smacznego!

Howgh

Podziel się: