Panaceum nie ma…
Ogień pali się w kominku, jest ciepło, szczapy drewna trzaskają, ulatują iskry. W ogniu jest coś szczególnie magicznego, przynajmniej dla mnie. Zawsze, gdy się pali jestem jak zahipnotyzowana. Swoim tańcem, szelestem, ciepłem, przyciąga mnie jak magnes. Ogień w kominku zimą to już wyższy lewel oczarowania. Za oknem śnieg (wreszcie), mróz a w domu ciepło, jasno…