Tylko patrzę 2

Wygląda na to, że lato skończyło się z hukiem. Ot tak, z dnia na dzień. Gwałtownie zrobiło się zimno, pada deszcz (wreszcie) a ludzie, jeszcze nieprzyzwyczajeni do niższych temperatur, chowają głowy w kołnierzach.

Idę. Patrzę. Przykro.

Dzisiaj pierwszy dzień w Bxl, gdy w miejscach publicznych (prócz wyznaczonych kilkudziesięciu kwartałów… oraz sklepów, urzędów itp.) można iść bez maski. Spodziewałam się, że ludzie uradowani ta nowiną z wielką chęcią przejdą się oddychając pełnią płuc.

Nic bardziej mylnego. Spotkałam może  dwie takie osoby. Wystarczyło kilka miesięcy systematycznego napędzania tej historii i oto, mimo, iż nakazu nie ma, większość pozostaje wierna przekazowi telewizyjnemu.

Zastanawiam się jak to możliwe? Gdzie jest samodzielne myślenie tych ludzi, gdzie samodzielna i krytyczna ocena sytuacji realnej, tej z którą spotykają się codziennie, na ulicy, w sklepie, wśród znajomych? Jak to możliwe, że istnieje taka silna wiara w to co usłyszane z ekranu zajmującego honorowe zapewne miejsce w salonie a zupełny brak zaufania do własnych zmysłów, tak fizycznych jak psychicznych?

Wystarczyło kilka miesięcy regularnego gdakania w mediach wszelkiego rodzaju a zupełnie zanikł instynkt samozachowawczy. Jeszcze trzy tygodnie temu ludzie mdleli pod naporem upałów, w maseczkach. Co charakterystyczne, przed sklepami pojawiły się w tamtym czasie dystrybutory z darmowym żelem do dezynfekcji rąk przed sklepami. 40°C, żar leje się z nieba i darmowy żel. Gdyby jednak ktoś chciał się napić wody może ją jedynie kupić… Czy mi się wydaje, czy to świat stoi na głowie?

Powoli zbliża się zima. Okres, o którym od zawsze wiemy, że obfituje we wszelkiego rodzaju infekcje dróg oddechowych. Tak, wielu starszych, osłabionych, obciążonych chorobami jej nie przeżyje. Tak jak każdego roku. Trudno nam się z tym pogodzić, szczególnie w naszej epoce, która epatuje kultem młodości, długowieczności, żurnalowej urody prosto spod skalpela chirurga estetycznego.

Starość to coś o czym chcemy za wszelką cenę zapomnieć, wymazać jako nieistniejącą a przynajmniej nie dotyczącą nas. Starość – czas mądrości, zrozumienia, doświadczenia, spokoju, radości z drobnostek, których wcześniej się nie doceniało. I tak, powolnego odchodzenia, bo taka jest kolej rzeczy.

Czas ten stal się dzisiaj synonimem nędzy, choroby, kolejek w przychodniach i szpitalach, niekończących się opowieści o przebiegu niezliczonych dolegliwości, operacji i zabiegów. Walką z każdą złotówką, odmawianiem sobie zaspokojenia wielu potrzeb, o przyjemnościach nawet nie wspomnę, za cenę odłożonych pieniędzy na leki, badania, lekarzy oraz dowody wdzięczności. Zbierania na buty na zimę, bezowy paltocik w second hand, tania szminka – oznaka dawnych czasów. Ludzie starsi przestali być źródłem wiedzy, pamięci rodowej, babcinej drożdżówki, bo wnusie przyjdą, wbijania gwoździ z pełnym cierpliwości dziadkiem, porady ojca, matki.  Teraz pozostali wyłącznie ciężarem. Nie zgadzają się z tym i trudno im się dziwić. Swój bunt okazują pogardą dla młodych (poradzimy sobie bez was!) A młodzi pogardzają nimi za to jeszcze bardziej… koło się zamyka.

Przerażeniem ogarniają mnie artykuły dotyczące traktowania starszych w domach opieki czy szpitalach, zwłaszcza teraz, kiedy bezpardonowo pozbawiło się ich kontaktu z bliskimi, uzyskało się nad nimi władzę absolutną, a co robi poczucie władzy absolutnej nad drugim człowiekiem, mogliśmy przekonać się z historii. Podobny los dzielą z nimi osoby upośledzone.

Takich dożyliśmy czasów. Kiedy w białych rękawiczkach i pod przykrywką ochrony społeczeństw pozbawia się elementarnych praw słabszych. To już kiedyś było. Zupełnie niedawno….

Wiadomość dla wszystkich. Starość to nie choroba. Z tego nie da się wyleczyć a jedyną przed nią ucieczką jest wcześniejsza śmierć. Kto chce długo żyć, musi liczyć się z tym, że i on się zestarzeje. Nie ma przebacz. Nic nie pomoże. Ani wpływowi znajomi, ani ogromne fundusze, ani drakońskie zabiegi medyczne by ją ukryć. Nic. Nic nie zmieni faktu, że wszyscy od pierwszego dnia od poczęcia zmierzamy ku starości a na końcu czeka nas śmierć. To wcale nie jest smutne. To normalne. Głupcem jest ten kto okłamuje się całe życie, że jego to nie dotyczy. Okłamuje się …. aż do śmierci….

Podziel się: