Idę jakimś korytarzem, obraz przesłania mi mgła a raczej para. Na jego końcu staję w sali z basenem, otoczonym kamiennymi kolumnami. Przedziwne, nigdy w takim miejscu nie byłam. Mgła rozprasza się i widzę ją po drugiej stronie. Siedzi na kamiennym brzegu basenu, owinięta zarzuconym na biodrach płóciennym, białym jak śnieg prześcieradłem i pieczołowicie naciera nogi olejem. Ma piękne lekko falujące, jasne włosy, które spadają jej na plecy. Wciera olej bez pospiechu, delikatnie i z namaszczeniem. Nabiera go … Tak! Nabiera go z glinianego naczynia. Jest spokojna i skupiona. Tutaj nikt nie będzie jej przeszkadzał, termy to w końcu bezpieczne miejsce, gdzie każdy może zażyć spokoju i ukojenia. W pomieszczeniach obok słychać głosy rozmawiających kobiet, które przyszły tutaj w tym samym celu. Promienie słoneczne wpadają do przyjemnie chłodnego pomieszczenia przez clerestorium prosto na jej głowę i ramiona. Zdają się być alabastrowe. Jest popołudnie. Na zewnątrz panuje upał, jak to w klimacie Włoch w środku lata. Stoję oniemiała patrząc na nią zdziwionymi oczyma, które bardzo chcą się nasycić tym niesamowicie pięknym widokiem. Spokojnie odwraca twarz w moją stronę, patrzy na mnie i lekko się uśmiecha. Boję się poruszyć by nie zmącić tego widoku. Jestem… nie wiem kim jestem i kim ona jest, nie wiem jaki to dokładnie czas. Tylko patrzę. W końcu przymykami powieki, a gdy je ponownie unoszę… bum! Oto jestem w swojej łazience i patrzę w swoje oczy zaskoczona. Kurczę! Ale jazda!

Odkąd zajmuję się aromaterapią wąchając olejki czy hydrolaty zamykam oczy. Pozwalam zapachom zaprowadzić mnie tam, gdzie chcą. Udaję się chętnie na te wyprawy, dzięki którym o wiele lepiej zapamiętuję zapach i działanie. Zadziwiające, w jakie „odleciane” miejsca potrafią mnie zaprowadzić.

Tę przepiękną podróż odbyłam i często przywołuję w pamięci wraz z hydrolatem z Kwiatu pomarańczy. Absolut rozczarował mnie zapachem bez doznań. Nie udałam się z nim w żadną podróż prócz majaczącej gdzieś w tle …. fabryki z rozpuszczalnikiem. Nie wiem na ile to sugestia a na ile prawidłowo odczytany zapach w głębi absolutu jednak miałam wrażenie, że nie czuję rośliny a jedynie zapach syntetyczny.

Lepiej było w przypadku olejku pozyskanego z parą wodną, jednak, ponieważ jest on dość drogi to często rozpuszcza się go w oleju roślinnym, by, co tu kryć zmniejszyć koszty i dłużej nim się cieszyć. Nadal bez szału. Mimo bardzo rasowych składników poczułam zapach tandety (podobnie zresztą było w przypadku Róży damasceńskiej również rozpuszczonej w oleju roślinnym). Postanowiłam zatem spróbować hydrolatu. Otworzyłam butelkę, zrobiłam wdech i …. Zobaczyłam ją. Tak, to jest to!

Wprawdzie daleka jestem od manii księżnej Marii-Anne de la Trémoille, która dość obsesyjnie kochała ten zapach, ale muszę przyznać, że coś w tym niewątpliwie jest. Pewien rodzaj ukojenia, wyciszenia, wewnętrznego spokoju i uwolnienia od napięcia. Ulga. Zapewne nie powinno mnie to dziwić, bo tak właśnie jest opisywane działanie tego hydrolatu, a jednak było to miłe zaskoczenie. Ciągle, niezmiennie zadziwia mnie mądrość i hojność natury. Cieszy mnie, że oto znowu coraz więcej ludzi to docenia, docenia prawdziwie. Bawi mnie fakt, że, szczególnie ostatnimi laty, jest to skutek pychy świata zwanego naukowym, który na przysłowiowych rzęsach stawał, by odciąć nas od tych dóbr jeszcze bardziej.

A moja skóra? Wygląda na to, że też jest zachwycona. Robi się gładka, aksamitna, wyraźnie bardziej elastyczna, jakby młodsza, chociaż generalnie godzę się ze swoim wiekiem. Przypadki, gdy odkrywam, że nie mam już 25 lat dotyczą raczej ogólnej sprawności fizycznej i przejawiają się obawą wejścia na stromy dach…. Tymczasem hydrolaty prowadzą mnie w tajemne miejsca, o których pachną w zupełnie inny sposób niż olejki. Z olejkami to szybki lot do celu, hydrolaty robią to bardziej obrazowo, delikatnie opowiadają swoją historię, nawet te dość zdecydowane w zapachu jak chociażby Rozmaryn CT werbenon.  Lubię zrobić sobie mieszankę: Kwiat pomarańczy + Róża damasceńska i dla równowagi, żeby nie było zbyt ckliwie, dodatkowo trzeci hydrolat, o którym następnym razem.

Tak, aromaterapia to przede wszystkim piękne podróże, jeśli tylko pozwolimy prowadzić się naszym zmysłom, których nigdy nie podejrzewalibyśmy o takie zdolności.

Podejrzliwym odpowiadam, nie – nic podejrzanego nie biorę, ale podzielę się chętnie. Znajdziecie je w sklepie 😊

Miłej podróży!

Podziel się: