Jaka to aromaterapia?
Niedawno przedstawiłam Wam diagram Philippe Mailhebiau. Jestem pełna podziwu dla prostoty w jakiej ujął dość skomplikowany temat. Wiem, wiem, wiele osób to mówi na początku – jaki prosty?! Nic z tego nie rozumiem! Spokojnie, wszak to trening czyni mistrza. Jazda na rowerze też wydawała się nie do przeskoczenia a tymczasem większość z nas spokojnie sobie śmiga. W tym temacie też dojdziemy do spokojnego śmigania 😊. W przygotowaniu, nawet w stanie zaawansowanym, jest pełny kurs Aromaterapii Stosowanej szumnie nazywanej kliniczną. Bardzo mnie śmieszy nasze przywiązanie do wielkich słów, szczególnie o wydźwięku medycznym. Skoro aromaterapia „kliniczna” – to już jest coś! Ten temat poruszałam również w poprzednim poście. Jesteśmy niesamowicie wytresowani. Z założenia, jeśli coś nie ma wydźwięku „naukowego” jest mniej warte.
Co z tym nazewnictwem?
Tymczasem czy nazwę to Aromaterapią Stosowaną, Aromaterapią Kliniczną czy też po prostu Aromaterapią mowa jest dokładnie o tym samym! O użyciu olejków eterycznych, hydrolatów i olejów roślinnych w terapiach. Zawsze śmieszyły mnie ludwikowskie żaboty, złocenia, peruki, pieprzyki i taneczne podrygi. Śmieszy mnie również usilne ubieranie w złocenia słowne tej pięknej, naturalnej metody, podobnie jak zielarstwa. Z ziołami sprawa ma się podobnie. Poszukiwanie „nowych” roślin na drugim końcu świata i zupełne lekceważenie tego co znajduje się pod nosem. Ziół działających przeciwnowotworowo mamy w Polsce ok. 180! Tymczasem kupujemy nieznanego pochodzenia mieszankę np. z Ameryki Pd…. Nie ma dobrej wody poza wodą koralową… I nie ma najmniejszego znaczenia, że ów rzekomo cudowny koralowiec pochodzi ze strefy Japonii, strefy skażonej radioaktywnie! Ale za to dystrybuuje go jakiś MLM, podstawiający na dowód skuteczności swoje własne badania (własnego produktu). Skądś to znamy? Ot zawiła filozofia….
Samemu diagramowi będziemy sukcesywnie przyglądać się w zależności od poruszanego tematu, czyt. obszaru zastosowania olejków eterycznych. Całość tematu postaram się zamknąć w książce, która też już powstaje, powoli, z mozołem…. Wyjdzie …. opasły tom…. Taki trening cierpliwości, najpierw dla mnie, później dla Was😊.
Rzutem na taśmę
Dzisiaj podejmiemy próbę obrazowania działania olejków w stanach zapalnych. Podobnie jak w olejkach zauważyć można pewne „specjalizacje” tak i w ich molekułach można takie wyróżnić. Niektóre z nich działają wyraźnie na układ krążenia, inne bardziej na wirusy, inne na bakterie, jeszcze inne mają zastosowanie w terapiach skóry, niektóre działają pobudzająco a inne uspokajająco. Zawsze też podkreślam – niektóre pachną, inne wg mnie śmierdzą, zatem ich zapach może Was zaskoczyć/rozczarować 😊. Mnie zaskakuje niezmiennie to, że nawet olejki nieszczególnie dla mnie urodziwe, zaczynają „błyszczeć” w synergiach a te sporządzone bez nich nagle znacznie ubożeją.
Jak powszechnie wiadomo stany zapalne powodowane są różnymi czynnikami, mogą to być tak osławione dzisiaj wirusy, czy czekające na swoją kolej bakterie, drożdżaki czy pierwotniaki. By mogły być skuteczne potrzebne jest im osłabienie układu immunologicznego. Oczywiście wymienione czynniki nie są jedynymi przyczynami powstawania stanu zapalnego, jednak na razie skupmy się na nich.
W temacie i praktycznie
Wracając do samego diagramu. Cząsteczki występujące w olejkach eterycznych o działaniu przeciwzapalnym i
immunostymulującym:
1 – Monoterpeny, 2 – Monoterpenole, 3 – Fenole, 4 – Aldehydy, 5 – Ketony, 8 – Tlenki (M.T.) 17 – Laktony, 19 – Związki siarki
Diagram sporządzony na podstawie diagramu wg. Philippe Mailhebiau ” La Nouvelle Aromathérapie”
Przyjrzymy się temu bliżej w następnym poście na przykładzie pewnego olejku eterycznego😊.